Strefa komfortu
Zamiast opierać się zmianom, poddaj im się. Niech życie będzie z tobą, nie przeciw tobie. Jeśli obawiasz się, że twoje życie odwróci się do góry nogami, nie bój się. Skąd wiesz, że do góry nogami nie jest lepiej niż normalnie?
Szams z Tabrizu
Strefa komfortu jak sama nazwa wskazuje daje komfort i bezpieczeństwo. Dobrze w niej jest, cieplutko, spokojnie. Czasem jakieś zawirowanie się trafi, ale huragany ją omijają.
Czasem jednak dobrze wychylić nos poza, sprawdzić co się poza nią dzieje, czy jakieś nowe wiatry nie wieją.
Lubię to że często życie samo pokazuje mi nowe wyzwania. Moim wyborem jest czy je podejmę. I zawsze na początku jest strach, że przecież nie dam rady. Że może wrócę do tej mojej strefy komfortu i okopię się w niej na wieki.
W chińskim horoskopie moim patronem jest tygrys, no i ja taki tygrys jestem, z duszą w paski. I chciałabym, i boję się. Spokój fajny, ale adrenalina też 😉
Tak było gdy na zajęcia przyszedł rodowity Anglik, w dodatku native speaker, a ja się angielskiego uczyłam long, long tajm ego. W liceum. No, nie przesadzajmy z tymi longami, jeden wystarczy ;P A i poziom tej nauki marniutki był. Ale dzięki osłuchaniu z językiem w filmach czy piosenkach okazało się że coś tam umiem,i że nawet dogadać się potrafię, a nawet zdarzyło mi się jogę in English poprowadzić, co było ogromnym wyzwaniem, i wciąż nie wiem co mówiłam, grunt że pacjent żyje 😉 i nawet chce więcej.
Podobno trzeba ogłaszać światu że jest się perfekcyjnym i doskonałym żeby się dobrze sprzedać. Ja z założenia mało doskonała, a i nie wiem czy się chce sprzedawać, czy tylko to co mam do przekazania?
Czyha na mnie jedno wielkie wyzwanie, i kusi mnie, oj kusi. Oczywiście że mój mózg wyprodukował już tysiąc powodów żeby go nie podejmować, a za w zasadzie jest tylko „Dlaczego nie???” Jeśli nie spróbuję, nie dowiem się czy warto było!